Wyspy Brytyjskie, a zwłaszcza zajmująca ich północną część Szkocja, rzadko są pierwszym wyborem, jeśli chodzi o wakacyjne kierunki. W zmianie tej reputacji nie pomaga powszechne przekonanie o panującej tam niemal bez przerwy uciążliwie deszczowej, wietrznej pogodzie i braku słońca. A przecież odkąd nawet na naszej szerokości geograficznej w związku ze zmianami klimatycznymi od maja do września mierzymy się z ponad 30-stopniowymi upałami w zalanych betonem wielkich miastach i wyschniętych z braku deszczu wsiach i miasteczkach, przyjemnie jest pomyśleć o miejscu, w którym słoneczny dzień zaczyna się od chłodnego poranka, osnutego unoszącą się nad bezkresem dzikich łąk mgłą, gdzie nieznośnie gorąco bywa jedynie przez kilka dni w roku, a obfite opady wynagradza nam kipiąca dzięki nim, nieposkromiona ludzką ręką zieleń.

Tym, co dodatkowo czyni Szkocję krajem bezdyskusyjnie wartym odwiedzenia (oprócz bajecznych krajobrazów, rzadko uczęszczanych przez turystów tras trekkingowych i rowerowych oraz gór, na które wspiąć się jest w stanie nawet niezbyt zaawansowany piechur) jest też – oczywiście! – szkocka whisky. Ponieważ w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat stała się niebywale popularna na całym świecie – również w Polsce otwierają się kolejne sklepy i bary, specjalizujące się w sprowadzaniu leżakujących od dziesiątków lat trunków, a kolekcjonerskich, limitowanych serii znikających na pniu nie sposób zliczyć – destylarnie poszły po rozum do głowy i zaczęły organizować wycieczki, oprowadzania, warsztaty, degustacje, a nawet naprawdę rozbudowane, wieloetapowe doświadczenia dla szczególnie zaangżowanych fanów szkockiego płynnego złota. Oferta jest tak bogata, że trudno zdecydować, które z tych pięknych, otoczonych malowniczymi krajobrazami miejsc odwiedzić, w związku z czym poniżej prezentujemy subiektywną listę polecanych destylarni, by choć trochę ułatwić ten wybór.

10. Cardhu – Speyside

Cardhu to istniejąca od 1824 roku destylarnia, której znaczna część urobku trafia dziś do szalenie popularnych, choć nie najlepiej ocenianych przez ekspertów blendów marki Johnnie Walker. Taki komercyjno-masowy aspekt nie jest jednak jedyną twarzą tej wytwórni: w ofercie na stałe goszczą cztery wersje wiekowe klasycznej dla Speyside słodko-waniliowo-łagodnej single malt whisky. W trakcie oprowadzania obok degustacji trafimy na piękne historie niezłomnych kobiet (pierwszą zarządczynią Cardhu była Helen Cumming, żona przemytnika i założyciela pierwotnej bimbrowni, Johna Cumminga, zaś za największą przebudowę przybytku i znakomite długoterminowe kontrakty odpowiedzialna była ich synowa – Elizabeth Cumming), profesjonalne objaśnienie procesu produkcyjnego od jęczmienia na polu po złocistą ciecz w kieliszku, przegląd historycznych narzędzi i sprzętów. Znakomita informacja dla kierowców: menu degustacyjne otrzymają oni na wynos w postaci miniaturek. Wszystko to w cenie £15, a w porównaniu z konkurencją to bardzo budżetowa opcja za pełen pakiet atrakcji. Odwiedziny w destylarni Cardhu warto połączyć ze spacerem po sąsiadującej z nią zjawiskowej miejscowości Knockando, pełnej kamiennych domków i szeregowców z pięknymi ogrodami, otoczonymi niskimi murkami, w której dodatkową turystyczną perełką jest stara przędzalnia wełny otwarta dla zwiedzających.

9. Nc’nean – Highlands

Gdyby ze wszystkich wymienionych tu destylarni stworzyć zabawę wskaż niepasujący element, najpewniej wybór padłby na szalony startup, założony w 2017 roku przez Annabel Thomas, która w 2013 roku rzuciła pracę w jednej z londyńskich korporacji i przez 4 lata z mozołem na absolutnym pustkowiu zachodniego wybrzeża Szkocji budowała wymarzoną destylarnię – inną niż wszystkie. Oryginalny pomysł i adekwatna jego realizacja w całości opierają się na zrównoważonym rozwoju. Zakład zasilany jest energią odnawialną, do produkcji wykorzystywany jest organiczny jęczmień, a szkło, z którego zrobione są butelki, w 100% pochodzi z recyklingu. Już sama podróż do Nc’nean jest przygodą, gdyż docieramy tam 25-kilometrową, nierozwidlającą się ani razu wąską drogą, biegnącą wybrzeżem wzdłuż cieśniny Mull aż do naszego celu i ani kilometra dalej. Na miejscu oprócz zwiedzania budynków produkcyjnych w rodzinnej, bardzo kameralnej atmosferze czeka na nas także poczęstunek z pieczonym na miejscu ciastem, a także… wycieczka na łąki, w trakcie której dowiemy się, jak identyfikować rosnące w okolicy zioła. W trakcie leżakowania pierwszej partii whisky w destylarni nie próżnowano: pierwszym flagowym produktem stał się mocny alkohol na bazie jęczmienia, destylowany na podobieństwo ginu z dodatkiem lokalnie występujących składników botanicznych. Choć pierwsza partia szkockiej opuściła magazyn zaledwie rok temu, dziennik Guardian i branżowa publikacja The Spirits Business już uznały to miejsce za zdecydowanie warte odwiedzenia, gdy mowa o ośrodkach produkcji whisky.

8. Clynelish – Highlands

Destylarnia Clynelish, podobnie jak cała jej malownicza okolica, jak żadne inne miejsce opowiada burzliwe losy szkockiego narodu. Pierwsze budynki produkcyjne powstawały w 1819 roku pod czujnym okiem jednej z najczarniejszych postaci na kartach lokalnej historii: George’a Levesona-Gowera, diuka Sutherland, który swoją działalnością polityczną znacznie przyczynił się do wynarodowienia szkockich górali poprzez nieuczciwe wykupowanie ziemi od klanów, skutkujące masowymi przesiedleniami na południe. Pomnik tego niesławnego zarządcy pobliskich ziem do dziś góruje nad okolicą, ustawiony na szczycie nieodległego od destylarni wzniesienia Ben Bhraggie. Sama destylarnia składa się ze starej części A i nowej (dobudowanej w 1968 roku) części B. Clynelish A zamknięto, gdy tylko unormowały się procesy produkcyjne w nowych budynkach. Taki stan rzeczy trwał jednak bardzo krótko, gdyż z powodu suszy na rok zamknięto cenną dla koncernu Johnnie Walker destylarnię Caol Ila na wyspie Islay i w słynnych blendach z maszerującym dżentelmenem w logo zabrakło torfowych, morskich smaków. By ratować sytuację, Clynelish A zostało przemianowane na Brora Distillery i ponownie otwarte, by przez kilkanaście lat produkować pod tą nazwą torfową whisky uznawaną dziś za absolutną legendę wśród utraconych w odmętach dziejów single maltów. Od 1983 roku, z powodu nadprodukcji whisky słodowych (trudne to były czasy!), aż do maja 2021 roku stara destylarnia Clynelish A alias Brora była zamknięta, by ostatecznie będący właścicielem uśpionego na lata przybytku koncern Diageo postanowił odrodzić legendę. Pierwsze beczki nowej Brory rozpoczęły już leżakowanie. Jeśli więc chcemy usłyszeć, jak dokładnie rodziła się ta nieoczywista historia, a przy okazji skosztować whisky owocowej, korzennej i lekko słonej, jak wiejący od morza wiatr, 75-minutowy tour połączony z degustacją w pięknych wnętrzach nowej destylarni to doskonały wybór.

7. Dewar’s Aberfeldy – Highlands

Destylarnia Aberfeldy została założona przez słynne przedsiębiorstwo Johna Dewara w 1896 roku i już dwa lata później rozpoczęła pracę. Wybór miejsca padł na obrzeża niewielkiej miejscowości Aberfeldy z uwagi na obecność krystalicznie czystego, rwącego strumienia Pitilie Burn, którego wody do dziś zasilają produkcję tutejszej słodowej whisky. Zarówno John Dewar, jak i jego synowie, mieli niebywałą żyłkę do interesów, ale i marketingu, co na początku XX wieku nie było wcale kwestią oczywistą i idącą w parze ze skutecznością w biznesie. Marka Dewar’s stała się już przed I Wojną Światową niesłychanie popularna między innymi dzięki kampanii kinowej, opartej o film reklamowy, nakręcony przez samego Thomasa Edisona. Historia marki, jak i samej destylarni obfituje w takie wspaniałe ciekawostki, a bliżej możemy się z nimi zapoznać zwiedzając przyległe do budynków produkcyjnych Heritage Museum (Muzeum Dziedzictwa), do którego wstęp wliczony jest w bilet na każdy z pakietów oprowadzań po destylarni Aberfeldy. A wybór jest ogromny: od 75-minutowego samodzielnego spaceru po muzeum z pokazen filmu, opowiadającego o procesie produkcji, zwieńczonego degustacją dwóch specjalności firmy, aż po szeroki pakiet degustacji kilkunastoletnich i starszych whisky Aberfeldy w towarzystwie idealnie z nimi sparowanych rodzajów czekolady, a nawet weekendowe szkolenia, przygotowujące do honorowanych na arenie międzynarodowej prestiżowych certyfikatów WSAT (Wine and Spirit Education Trust), które dokumentują kwalifikacje z zakresu wiedzy o alkoholu. Sama miejscowość Aberfeldy również urzeka klasycznym, szkockim (czyli kamienistym i soczyście zielonym) pięknem: na szczególną uwagę zasługuje wybudowany w 1733 roku most generała George’a Wade’a nad rzeką Tay oraz położony nieopodal zamek Menzies z XVI wieku.

6. Springbank – Campbeltown

Choć w czasach świetności niewielki region Cambpeltown uznawany był za światową stolicę whisky, a gorzelni funkcjonowało tam ponad 30, dziś zostało jedynie 3 producentów i to w dodatku takich, których nazwy raczej nie figurują w globalnej świadomości konsumentów. Wielka szkoda, bowiem wśród ostatnich na placu boju ostała się taka perła, jak Springbank – firma od pięciu pokoleń niezmiennie rodzinna i oddana tradycji. Gdy w 1824 roku Archibald Mitchell przekształcił swą nielegalną bimbrownię w licencjonowany zakład produkcji whisky nie spodziewał się pewnie, że w 2021 roku jego pra-pra-prawnuk Hedley G. Wright będzie zarządzał jedną z zaledwie dwóch destylarni w całej Szkocji, która pełen proces produkcyjny – od słodowania jęczmienia po butelkowanie gotowej whisky – przeprowadza w jednym miejscu, nie posiłkując się podwykonawcami w postaci zewnętrznych piwnic do leżakowania, rozlewni czy słodowni. Sam fakt, że w ramach najdroższego pakietu zwiedzania (kosztuje on £250) można wziąć czynny udział w każdym etapie wytwarzania whisky jest na skalę wszystkich opisywanych tu miejsc niepowtarzalny. Jest też szeroka oferta dla fanów degustacji: od flagowych wyrobów po single cask i small batch whisky, które można zgodnie z własnym upodobaniem skomponować tak, by skosztować pełnego przekroju charakterów i wersji wiekowych trunków ze Springbank. Podstawowe zwiedzanie kosztuje £10 i nawet za tę cenę możemy przyjrzeć się pracy destylarni i przetestować jej efekty na własnych kubkach smakowych. Na pamiątkę dostaniemy też odpowiedni kieliszek do dalszych testów w domu i miniaturkę na wynos. Planując szkockie wojaże nie zapominajmy więc o Campbeltown!

5. Glenkinchie – Lowlands

Wspaniała informacja dla kierowców, wiecznie pokrzywdzonych niemożnością uczestniczenia w degustacji! Do Glenkinchie dojedziemy specjalnym busem z Edynburga, który odstawi nas również z powrotem do stolicy. Położona zaledwie 30 kilometrów od stolicy Szkocji destylarnia należy do koncernu Diageo, a produkowane w niej, charakterystyczne dla Lowlandów (czyli szkockich Nizin) lekkie, cytrusowo-kwiatowe malty wchodzą w skład popularnych blendów Johnnie Walker. Na potwierdzenie tego faktu już na wejściu wita nas rozpoznawalna złota figura wędrującego dżentelmena w cylindrze. Pod skrzydłami międzynarodowego giganta placówka bez wątpienia dysponuje sporym budżetem, przeznaczonym na marketing, renowacje czy inwestycje w nowe atrakcje dla zwiedzających, co widoczne jest na każdym kroku. Oprowadzania, degustacje, warsztaty, a i same wnętrza, w których wszystko to się odbywa – wszystko charakteryzuje tu najwyższy światowy poziom.

4. Lagavulin – Islay

Choć oficjalnie destylarnia funkcjonuje od momentu nadania jej licencji w 1816 roku, nielegalni bimbrownicy pędzili tu whisky już w połowie XVIII wieku. Lagavulin to jeden z zaledwie 8 ośrodków produkcji na niewielkiej wyspie Islay, jednak ta stosunkowo mało rozbudowana w porównaniu z Highlandami czy Speyside infrastruktura nie powstrzymuje fanów bursztynowego napoju z całego świata przed obdarzaniem tego surowego, niegościnnego regionu szczególnymi względami. Wszystko przez ponadprzeciętną obfitość zawartego w glebach torfu, który – wykorzystywany w procesie słodowania – powoduje, że tutejsza whisky roztacza doceniany przez koneserów aromat ogniska i wędzonki, a bezpośrednie otoczenie morza dodaje swoje trzy grosze w postaci niuansów przywodzących na myśl aptekę, jód i sól. Taka jest też Lagavulin, o czym przekonamy się zwiedzając destylarnię w ramach jednego z licznych programów wycieczek: od klasycznego oprowadzania po pomieszczeniach produkcyjnych, przez zwiedzanie magazynów z kosztowaniem maltów prosto z beczki, a także szeroki wachlarz degustacji podstawowych i limitowanych whisky.

3. Glenlivet – Speyside

Whisky Glenlivet o charakterystycznym dla dorzecza Spey łagodnym owocowo-waniliowym profilu była ulubionym napojem wyskokowym Charlesa Dickensa. Dziś powstaje ona w oddalonej od cywilizacji destylarni doskonale przystosowanej do odwiedzin turystów. Przepiękne widoki przyrody na zewnątrz spójne są z drewniano-kamiennymi wnętrzami o licznych przeszkleniach. Choć tutejsze interiory zaprojektowano bardzo nowocześnie, wystrój jest niezwykle przytulny, a sklep, sale degustacyjne czy kawiarnia zachęcają do zabawienia na choćby godzinę dłużej i zrelaksowania się w towarzystwie kieliszka którejś niepowtarzalnej, limitowanej wersji Glenlivet, leżakowanej w nietypowych beczkach (to specjalność zakładu). O procesie produkcyjnym opowiedzą nam doświadczeni przewodnicy, choć wiele wyniesiemy też z samodzielnego spaceru dzięki interaktywnemu, pełnemu filmów, makiet i eksponatów muzeum, zaś by poznać tutejszą whisky na własnym podniebieniu możemy wykupić jeden z pakietów degustacyjnych. Klasyczny kosztuje na przykład £15 i przeprowadzi nas przez wszystkie flagowe roczniki, czyli 12-, 15- i 18-latkę, ale jeśli nasz stopień wtajemniczenia jest głębszy, a portfel zasobniejszy, nic nie powstrzyma nas przed skosztowaniem whisky prosto z beczki czy uczestnictwa w wartej £100 wizyty w tak zwanym Archiwum, gdzie spróbujemy 30- czy 40-letnich whisky niedostępnych w powszechnym obiegu. Ważna informacja: sklepik dla odwiedzających ma wyłączność na sprzedaż niektórych butelek, więc warto pomyśleć o zaopatrzeniu barku w któryś z nieoczywistych maltów.

2. Ardbeg – Islay

Destylarnia Ardbeg produkuje whisky od 1798 roku, choć na rynek komercyjny jej wyroby trafiły 17 lat później, gdy otrzymała rządową licencję. Niewiele brakowało, byśmy nie mogli dziś kosztować jej doskonałych, wielokrotnie nagradzanych intensywnie torfowych napojów, ponieważ produkcja została zatrzymana, a destylarnia zamknięta w 1981 roku. Na początku lat 80. nastąpił kryzys na rynku, spowodowany nadprodukcją wysokiej jakości whisky słodowej – w epoce gigantycznej popularyzacji koktajli konsumenci masowo zwrócili się w stronę tanich, szeroko reklamowanych blendów. Od całkowitej ruiny uratowało Ardbega wykupienie przez Glenmorangie Plc w roku 1996. Jego nowe oblicze zdobyło rynek przebojem ze swoim niepokornym, adekwatnym do charakteru samej whisky podejściem do produkcji, marketingu i mieszania tradycji z nowoczesnością. Warto odwiedzić to smagane morskim wiatrem miejsce, otoczone przez wzburzone fale i zielone łąki pod stalowym niebem, nie tylko dla surowych, zapierających dech w piersiach widoków. Na miejscu znajdziemy restaurację Old Kiln Cafe z przestrzenią piknikową na zewnątrz, z menu pełnym potraw przygotowywanych w opalanym drewnem piecu, idealnie dopasowanych do zadziornego, oryginalnego smaku wyrobów destylarni. Jest również sklep z podstawowymi i limitowanymi wersjami Ardbegów, a także przestrzeń, w której odbywają się degustacje. Najbardziej rozbudowany pakiet zwiedzania zabierze nas do chłodnych, ciemnych magazynów, w których skosztujemy whisky prosto z beczek i dowiemy się o rozmaitych charakterystykach, jakie dojrzewającemu trunkowi oddaje wykorzystane wcześniej do przechowywania sherry, porto czy bourbona drewno, a to wszystko w asyście jednego z niekwestionowanych ekspertów na co dzień pracujących przy powstawaniu zawartości magazynu. Dodatkowym niezapomnianym przeżyciem będzie nocleg w Seaview Cottage – domku z widokiem na morze, sąsiadującym z budynkami produkcyjnymi, gdzie kiedyś mieszkali na stałe zarządcy destylarni.

1. Highland Park – Highlands

Położone na północ od Wielkiej Brytanii Orkady to zamieszkane przez niecałe 30 tysięcy osób smagane wiatrem wyspy o niesamowitej przeszłości. Tamtejszy znakomicie zachowany prehistoryczny kompleks kamiennych konstrukcji i budynków Skara Brae uznaje się za najbardziej kompletną pozostałość po ludziach epoki neolitu. W związku ze zmianami klimatycznymi wyspy opustoszały, jednak w starożytności zamieszkiwali je już Piktowie. W VIII wieku zaczęli oni być wypierani przez Wikingów, w czego następstwie za sprawą króla Haralda Pięknowłosego region trafił na ponad 500 lat pod panowanie Norwegów. Na historii mieszkającego tu przez wieki ludu nieustraszonych wojowników zbudowana jest dziś opowieść o jednej z najwyżej cenionych szkockich whisky, której kolejne roczniki destylatów nagradzane są za niebywałe walory smakowe w międzynarodowych konkursach dla producentów napojów alkoholowych. Mowa oczywiście o Highland Park, destylarni położonej na południowych obrzeżach największej miejscowości Orkadów – Kirkwall. Kamienne mury i brukowane dziedzińce udekorowane donicami kwiatów już same w sobie stanowią dla naszych aparatów fotograficznych istną kopalnię idealnych ujęć, oddających ducha szkockiej architektury. A to zaledwie oprawa tego, co znajdziemy w środku! Inspirowane wikińskim dziedzictwem tematyczne oprowadzania i degustacje były wielokrotnie nagradzane w rankingach najlepszych doświadczeń turystycznych, jakich można zaznać w szkockich destylarniach. Podstawowe oprowadzanie pokaże nam od wewnątrz cały proces produkcji oraz pozwoli spróbować trzech flagowych trunków Highland Park, a to zaledwie preludium do dwugodzinnych warsztatów z zakresu odkrywania niuansów aromatycznych i smakowych dla zaawansowanych koneserów, degustacji limitowanej serii trunków, noszących nazwy po nordyckich bogach albo prywatnego oprowadzania po magazynach z możliwością skosztowania 50-60-letnich whisky prosto z beczki.

Żródła

Strony internetowe destylarni i organizacji propagujących szkocką turystykę:

Visit Scotland

Distillery Tours Scotland

Historia neolitycznej i średniowiecznej Szkocji zaczerpnięta z wikipedia.en i ze strony informacyjnej Scotland.org

Cardhu

Nc’nean

Clynelish

Dewar’s Aberfeldy

Springbank

Glenkinchie

Lagavulin

Glenlivet

Ardbeg

Highland Park