The World’s 50 Best Bars to ranking publikowany co roku. Jego celem jest uhonorowanie najznakomitszych lokali świata, których właściciele z serwowania koktajli i kreowania idealnego doświadczenia wizyty w barze uczynili prawdziwą sztukę. Zaprezentowana po raz pierwszy w 2009 roku lista The World’s 50 Best Bars cieszy się wielkim prestiżem w branży HoReCa i znalezienie się wśród wybrańców to wielkie wyróżnienie i potwierdzenie ponadprzeciętnej jakości. Tworzona jest w oparciu o opinie ponad 500 ekspertów: miksologów, krytyków kulinarnych i prawdziwe gwiazdy przemysłu spirytusowego z całego świata. Przedstawiona poniżej pierwsza dziesiątka została w ramach The World’s 50 Best Bars wyłoniona na koniec szczególnie trudnego dla branży roku 2020, kiedy wiele przedsięwzięć gastronomicznych i hotelarskich balansowało na granicy przetrwania z powodu pandemii koronawirusa. Pod patronatem Perrier organizacja tworząca coroczną listę zebrała ponad 1 200 000 $, które przeznaczyła na wsparcie finansowe dla 217 barów w 53 krajach. Dziś i my możemy łączyć przyjemne z pożytecznym: planując długo wyczekiwane wakacyjne wojaże w dalsze i bliższe zakątki świata możemy sugerując się listą odwiedzić jedno z tych bajecznie pięknych i smacznych miejsc, by skosztować koktajli uznawanych przez ekspertów za doskonałe, a przy okazji wesprzeć działalność niezależnych przedsiębiorców, wkładających w prezentowane lokale serce i duszę.

10. The SG Club – Tokio

The SG Club to tak naprawdę trzy bary w jednym! Na poziomie, do którego trafiamy z ulicy barmani w kamizelkach od Ralpha Laurena i denimowych dzwonach serwują wariacje na temat long drinków, wyrwanych prosto z japońskich izakayi (odpowiednika brytyjskich pubów o nieformalnym, swojskim klimacie), a także hity słynnego Shingo Gokana, znanego na całym świecie miksologa, który po latach pracy w najlepszych barach Nowego Jorku i Szanghaju osiadł w Tokio i kieruje opisywanym przybytkiem (tym, którzy tam trafią, szczególnie warto polecić jego Parmigiano Sour i slushy Piña Colada). Gdy zejdziemy pod ziemię, trafimy do enklawy eleganckiej skóry, drewna i przytłumionego światła, gdzie w spokoju i nieco bardziej zobowiązującym stylu możemy delektować się krótszymi propozycjami w rodzaju hybrydowego Martini-Manhattan. By wejść na piętro należy natomiast być odpowiednio ubranym, gdyż mieści się tam luksusowa palarnia cygar, przywodząca na myśl XIX-wieczne angielskie kluby dla dżentelmenów. Koktajle przygotowywane są tam tak, aby komplementować słodycz tytoniowego dymu. Dla tych, którzy mają napięty grafik zwiedzania lub po prostu wolą spacery od siedzenia we wnętrzach: w The SG Club zamówimy doskonale przygotowane koktajle w wersji… na wynos. Podawane w plastikowych kubkach możemy zabrać je ze sobą do położonego nieopodal najsłynniejszego w Tokio parku – Yoyogi.

9. Jigger & Pony – Singapur

Nazwa tego baru to określenie na dwustronną miarkę barmańską, w której dwa różnych rozmiarów dozowniki łączą się ze sobą denkami, tworząc kształt asymetrycznej klepsydry: jigger mieści tradycyjnie ok. 60 ml płynu, zaś mniejsza część – pony – dokładnie połowę objętości jiggera. Odwołanie do tej klasyki z dziedziny barmańskiego kunsztu to nie jedyny aspekt, w którym właściciele tego lokalu uczcić chcą klasykę i proste, staroświeckie podejście do miksologii. Nie we wszystkich przybytkach tego typu znajdziemy menu – bardzo często musimy zdać się na intuicję barmana co do oceny naszego gustu. Tu jednak karta koktajli jak najbardziej obowiązuje. Skonstruowana jest jak kolorowy magazyn, w którym oprócz wsparcia w decyzji, co zamówić, znajdziemy też opowieści o pracownikach baru, historie i sposoby produkcji składników zamawianych drinków czy przepisy na fenomenalne curry, które lokal także serwuje. Jeśli chodzi o główną specjalność zakładu, pozycje w niej podkreślone to takie szlagiery jak Old Fashioned, Negroni, Dry Martini czy Penicillin. Absolutnie nie oznacza to, że miksolodzy współkomponujący ofertę byli mało kreatywni, przeciwnie: znajdziemy w niej również nowoczesne wariacje na temat tradycyjnych receptur, jak na przykład Gin Fizz, przykryty pachnącą kwiatami pomarańczy pianą o wielkich okach czy klasyczne Bellini z twistem w postaci dodatku herbaty genmaicha. W barze panuje biesiadna, przyjazna atmosfera zabawy, co nie wyklucza się z ponadprzeciętnym profesjonalizmem obsługi i subtelną elegancją wnętrza.

8. Coa – Hong Kong

Bar Coa, prowadzony przez Jaya Khana, jednego z najlepszych barmanów, jacy na stałe pracują w Azji, to raj dla fanów tequili. Znajdziemy tam nie tylko po prostu meksykański napój z serc agawy niebieskiej, ale najrozmaitsze pokrewne mu trunki. Wśród 180 dostępnych w przybytku spirytualiów obok tequili znajdziemy niezliczone rodzaje mezcalu, raicilli, sotolu, bacanory, charandy (jako jedyna z wymienionych powstaje z trzciny cukrowej, a nie z różnych części agawy), a także tradycyjny, rzadko spotykany mezcal pechuga, destylowany z dodatkiem owoców, bakalii i… surowej piersi indyka, a nawet giczy cielęcej! Odkąd założyciel Coa odbył podróż życia do Meksyku, z przyjemnością szerzy zdobytą wiedzę na temat tamtejszych spirytusowych specjałów, wokół których zbudował całą kartę swojego hongkońskiego przybytku. Wśród koktajli szczególnie kultowy jest miks La Paloma de Oaxaca na bazie tequili, mezcalu, soku cytrynowego i grejpfrutowego z – podobno – pysznym, słonym brzegiem z soli uzyskiwanej ze sproszkowanych larw żyjących w agawie ciem. Na stronie internetowej baru można zamówić pięknie opakowane w puszki i szklane buteleczki drinki prosto z obfitującego w napoje na bazie agawy menu, a także niskonakładową, rzemieślniczą białą tequilę, produkowaną pod czujnym okiem Jaya.

7. Florería Atlántico – Buenos Aires

Gdyby nie dobiegający wieczorami z wnętrza gwar rozmów i dzwoniące o siebie szklanki i kieliszki nieświadomy przechodzień nie zorientowałby się nawet, że za tymi drzwiami ukryty jest bar, a nawet jeden z najlepszych barów na świecie i zdecydowanie najlepszy w Ameryce Południowej. Jego właściciele Aline Vargas i Tato Giovannoni prowadzą kwiaciarnię (stąd nazwa – Florería), w której piwnicy mieści się siedlisko znakomitej nocnej zabawy, chętnie odwiedzane przez młodych, modnych mieszkańców stolicy Argentyny. Ona odpowiada przede wszystkim za stronę biznesową, on zaś jest szeroko znanym geniuszem miksologii, uznanym przez The World’s 50 Best Bars za najbardziej inspirującego barmana na świecie. Ukryta w piwnicy knajpka mieści się w dokach Buenos Aires, jej ściany pokryte są narysowanymi przez samego Tato Giovannonigo wizerunkami morskich bestii jakby wyrwanymi z renesansowych rycin, a Atlantyk z nazwy tylko upewnia nas, że z morskimi podróżami musi mieć coś wspólnego również menu. Faktycznie, koktajle tworzone są tu ze składników, które trafiły do Argentyny na statkach ze wszystkich stron świata: holenderski genever, włoskie, francuskie i hiszpańskie wina oraz bittersy, karaibski rum i wzmacniane wina z Portugalii tworzą międzynarodowy zestaw, z którego Giovanni i jego załoga wyczarowują nowoczesne oblicza klasycznych koktajli, opowiadając historię Buenos Aires – miasta zbudowanego przez imigrantów wszystkich krajów Europy.

6. Kwānt – Londyn

Niby jesteśmy w Londynie, a tak naprawdę to Casablanka z lat 40. XX wieku – gdy tylko trafimy w to położone w piwnicy najlepszej marokańskiej restauracji fine diningowej w Londynie miejsce, nasz wzrok zacznie szukać Humphreya Bogarta odbierającego płaszcz i kapelusz od dystyngowanego consierge’a w białej uszytej na miarę marynarce. No dobrze, gwiazdora amerykańskiego kina raczej nie spotkamy, jednak Kwānt ma tak niesamowity klimat niewymuszonego luksusu, że sami poczujemy się tam jak szukający odciętego od zgiełku zacisza celebryci. Nazwa jest fonetycznym zapisem angielskiego słowa quaint, które oznacza coś ekscentrycznego, eleganckiego, ale i nieco staroświeckiego, co przywodzi na myśl na przykład mężczyznę w podeszłym wieku, który wychowany na dawną modłę zakłada na siebie białą koszulę, spodnie w kant i kaszkiet, choć wybiera się tylko do sklepu spożywczego. Choć prawdopodobnie z powodu wielkiej dyskrecji i najwyższego profesjonalizmu obsługi nikt nie zwróciłby nam nieuprzejmie uwagi, w Kwānt panuje atmosfera sugerująca co najmniej ubiór zakrywający kolana – barmani noszą szalenie szykowne i idealnie skrojone białe marynarki, w których serwują gościom najdoskonalsze koktajle na bazie alkoholi, których wiek sięga niekiedy 60-70 lat (a są i butelki z początku XX wieku!), a choć wszędzie dominują palmy, ratanowe meble i odcienie piasku i zieleni, miejsce ma więcej wspólnego z lobby 5-gwiazdkowego hotelu w tropikach, niż z plażą. Karta koktajli podzielona jest na absolutne klasyki i zaskakujące nowoczesne kreacje Erika Lorincza, założyciela i naczelnego miksologa tego projektu, który zyskał rozgłos w barmańskim świecie prowadząc najstarszy tego typu wciąż funkcjonujący przybytek w Wielkiej Brytanii: legendarny American Bar w hotelu Savoy.

5. Tayēr + Elementary – Londyn

Jak sugeruje już sama nazwa, Londyński projekt stworzony przez Monicę Berg i Alexa Kratenę to dwa bary w jednym. Z ulicy zaprasza nas do środka wyeksponowana przez sięgające od podłogi do sufitu okna część Elementary, którą charakteryzuje swobodna atmosfera i błyskawiczna obsługa, oparta na przygotowywanych danego dnia koktajlach wylewanych wprost na lód z kranów za barem. Menu poza kilkoma specjalnościami zakładu (koniecznie należy spróbować Jasmine Mai Tai i One Sip Martini!) jest codziennie inne, co wynika z ciągłej potrzeby zmiany i rozwoju, które popychają czesko-norweski duet właścicieli do działania, ale także z sezonowości świeżych składników. Wykorzystanie produktów pochodzących z ekologicznych, certyfikowanych źródeł to nie jedyna emanacja zrównoważonego rozwoju w tym dwuczęściowym miejscu – wnętrze utrzymane jest w prostej stylistyce, stworzonej przede wszystkim z naturalnego betonu i drewna, bez zbędnych dekoracji. Podczas gdy w części, do której trafiamy prosto z zewnątrz królują długie drewniane blaty z hockerami, w Tayēr – strefie bardziej intymnej i skupionej na powolnym smakowaniu i idei slow drinking – dominuje centralny kwadratowy bar z betonu, gdzie wokół miksologa widzowie/klienci skupiają się jak wokół performera czy też mistrza ceremonii. Tu spróbujemy butikowych koktajli szytych na miarę i możemy dać się przyjemnie zaskoczyć kompozycjami całkowicie spoza karty.

4. Atlas – Singapur

Krótkie słowo bar użyte wobec tego zwalającego z nóg swym rozmachem miejsca zdaje się być sporym niedopowiedzeniem. Już sama lokalizacja w lobby Parkview Square mówi nam, że mamy do czynienia z najwyższej próby fine diningiem i fine drinkingiem, gdyż budynek ten jest jedną z najdroższych przestrzeni biurowych do wynajęcia w Singapurze i na świecie (mieszczą się w nim między innymi ambasady krajów oraz Parkview Museum, będące przestrzenią dla czasowych wystaw sztuki współczesnej). Podobnie jak cały 24-piętrowy wieżowiec, lobby, w którym położony jest Atlas, wykończone jest z przepychem klasycznym dla stylu Art Deco. Choć przestrzeń ocieka misternymi zdobieniami i dostarcza niezliczonych wizualnych bodźców, absolutnie nie daje wrażenia ciasnoty, gdyż sufit wisi tu aż 15 metrów nad głowami gości. Centralnie umiejscowiona, sięgająca sufitu wieża, pełna oszklonych, podświetlonych półek, zawiera największą kolekcję mocnych alkoholi na świecie, a zdecydowany prym w zakresie objętości i różnorodności wiedzie tu gin. Serwowane tu koktajle można zamówić zarówno w wersjach podstawowych, jak i w kosztujących majątek wersjach vintage, przygotowywanych na bazie spirytualiów leżakujących niekiedy od początku XX wieku. W przypadku wizyty w Singapurze, piątym najchętniej wybieranym przez turystów mieście na świecie, Atlas w Parkview Square powinien znaleźć się na liście miejsc do odwiedzenia (i posmakowania!).

3. The Clumsies – Ateny

The Clumsies (z angielskiego Niezdarni) to projekt prowadzony przez dwóch znakomitych greckich barmanów, którzy w latach 2011 i 2012 obaj wygrali organizowaną przez Diageo grecką edycję prestiżowego konkursu barmańskiego World Class, Vassilisa Kyritsisa i Nikosa Bakoulisa. Restobar o wielu piętrach, pomieszczeniach i zakamarkach zajmuje kamienicę w tętniącym życiem ateńskim śródmieściu. Lokalizacja, eklektyczny, różny dla każdego z pomieszczeń wystrój oraz grecka gościnność i otwartość gospodarzy skutkują domową, swobodną atmosferą, do której chce się wracać. Koktajle (serwowane od 10 rano!) ani na chwilę nie dadzą nam zapomnieć, że jesteśmy w Grecji. Kreatywnie wykorzystywane są tu lokalne składniki, zarówno spożywcze, jak i alkoholowe: nie zabraknie ouzo, greckiego wermutu, Metaxy, oliwek i serów (koktajl Eureka to szalone połączenie wermutu, mezcalu i sera Metsovone), tradycyjnych ziołowych herbat, mastyksu i innych charakterystycznych dla basenu Morza Egejskiego produktów. Flagowym drinkiem The Clumsies – jego zapasy możemy kupić na wynos w ślicznych małych buteleczkach – jest Egejskie Negroni, którego kolor jednoznacznie przypomina lazur tamtejszej morskiej wody.

2. Dante – Nowy Jork

Greenwich Village to ta część Manhattanu, w której dzięki połączeniu genialnych, twórczych umysłów z położonego nieopodal New York University i buzującej od buntu atmosfery narodziła się kontrkultura lat 60. XX wieku. Wzdłuż ulic i alei rosną drzewa, dające cień niezliczonym ogródkom kawiarni, restauracji i barów, które za swoją rozprzestrzenioną siedzibę obrała nowojorska scena alternatywna, której rozmowy, śmiech, muzyka, teatr i poezja nie cichną do rana. Bar Dante osadzony jest w tym inspirującym, zawsze modnym i wybiegającym marzeniami w przyszłość kotle od ponad 100 lat! Otwarty w 1915 roku w okolicy opanowanej wówczas niemal całkowicie przez włoskich imigrantów, przez kolejnych kilkadziesiąt lat nie pozbywał się rysu tak charakterystycznego dla miejsc, w których ludzie z gorącą Italią w sercu spotykają się na espresso i grappę, by burzliwie dyskutować godzinami o polityce, sporcie i życiu rodzinnym. Dante nie stracił przez lata rodzinnej, swobodnej atmosfery, którą najwyraźniej wielkim sentymentem darzyli przez lata tacy stali bywalcy, jak Al Pacino, Alec Baldwin, Whoopi Goldberg, Jerry Seinfeld czy Bob Dylan. Dziś – choć pod okiem nowych właścicieli, Lindena Pride’a i Nathalie Hudson przeszedł lifting wnętrza i karty – zachwyca udoskonalonymi przez dziesiątki lat praktyki recepturami klasycznych koktajli i krótką kartą antipasti, makaronów i deserów. Na szczególną uwagę zasługuje flagowy Dante’s Garibaldi i aż 11 wariacji na temat Negroni.

1. Connaught Bar – Londyn

Mayfair to zabudowana georgiańskimi, XVIII-wiecznymi kamienicami luksusowa dzielnica w centrum Londynu. Fakt, że nie mamy akurat kilkunastu milionów funtów, by osiąść tam w niewielkim dwupokojowym mieszkaniu, nie powstrzymuje nas przed poczuciem na własnej skórze, jak mogłoby wyglądać życie w tej bajecznie pięknej okolicy. Tam właśnie, na parterze urządzonego w połączonych na początku XIX wieku kamienicach hotelu Connaught, mieści się bar, którego wystrój zmienił się tylko nieznacznie od początku jego niemal 200-letniej historii. Troje Włochów – Ago Perrone, Giorgio Bargiani i Maura Milia – odpowiedzialnych jest tu za miksologię adekwatną ponadprzeciętnym poziomem do niespotykanego prestiżu tego miejsca. Zamówić bez wątpienia warto klasyczne Martini lub Negroni, gdyż oba przygotowywane są na bazie destylowanego samodzielnie przez Connaugh ginu. Nie tchną one nudą dzięki bardzo nowoczesnym metodom i narzędziom, wykorzystywanym przy ich tworzeniu. W tym londyńskim barze nie zaskoczą nas raczej niesamowite wynalazki z zakresu samych receptur, ponieważ troje zarządzających miejscem Włochów z ogromnym szacunkiem odnosi się do historii i tradycji barmańskiej, jednak inaczej sprawy się mają, jeśli mowa o formie. Część karty koktajli, nazwana zresztą z łaciny Formae, poświęcona jest właśnie doskonałości kształtów podstawowych, dzięki czemu bohaterami stają się bryły lodu czy niesamowite szkło, do którego trafiają drinki.

Żródła

Strona internetowa konkursu The World’s 50 Best Bars

Strony barów wyróżnionych w rankingu:

The SG Club

Jigger & Pony

Coa

Florería Atlántico

Kwānt

Tayēr + Elementary

Atlas

The Clumsies

Dante

Connaught Bar

Zdjęcie tytułowe wpisu (widok z góry na Negroni) od NwongPR na licencji CC BY-ND 2.0

Pozostałe zdjęcia pochodzą z materiałów marketingowych opisywanych barów.